07:29 Ruchy Badackie w Polsce - początki cz. 1 |
Studiując zapisy w Roczniku Świadków Jehowy z 1994, znajdujemy na stronach od 170 do strony 253 opis polskiej działalności „Stowarzyszenia Badaczy Pisma Świętego”, której wydawcy rocznika poświęcili zaledwie 83 strony, czyli zaledwie 1/3 objętości książki. Jeśli ktoś po raz pierwszy czyta to opracowanie, odnosi wrażenie, że podano tu rzetelne i chronologicznie ułożone informacje. Jednak po wczytaniu się w treść, okazuje się, że są to często mało obiektywne, opisane tylko z jednej strony luźne informacje. Stwarza to wrażenie jakoby grupa wyznaniowa Świadkowie Jehowy była w Polsce od zawsze, a wszystko co się wydarzyło, było związane tylko z nią, co oczywiście nie jest prawdą. Zwraca uwagę fakt, że w roczniku nie ma ani jednego odniesienia do dokumentów źródłowych. Historia Badaczy Pisma Świętego w Polsce to bardzo burzliwy a zarazem dynamiczny okres, dlatego opracowanie wiarygodnej historii jest bardzo utrudnione, chociażby ze względu utrudniony dostęp do materiałów źródłowych. Spójrzmy więc na to, co już wiemy. Wiemy na pewno, że w 1905 roku była już w Polsce pierwsza grupa Badaczy Pisma Świętego. W wyniku przemian politycznych w 1905 r. Car Mikołaj wydał "ukazy" dotyczące wolności sumienia i wyznania, co stwarzało możliwość swobodniejszego rozpowszechniania Prawdy. W 1910 r. brat Russell w podróży dookoła świata odwiedził również Polskę, będącą wówczas pod zaborem rosyjskim. Do Warszawy przybył w maju, do zboru liczącego wówczas 14 osób. Notatka z tego spotkania świadczy, że Zbór ten był już znany i dobrze ugruntowany w zasadach doktrynalnych. Podczas tej wizyty brat Russell złożył do władz wniosek o rejestrację w Warszawie Międzynarodowego Stowarzyszenia Badaczy Pisma Świętego. W odpowiedzi generał-gubernator Warszawy wydał reskrypt oznaczony Nr 2167/5 umożliwiający braciom szerszą działalność. Urzędowym przedstawicielem Zboru w Warszawie był brat Kin. Reskrypt ten w treści potwierdzał istnienie Zboru Badaczy Pisma Świętego od 1905 roku. Akta urzędowe i sądowe, powołujące się na ten dokument, nawiązują równocześnie do dnia 17 października 1906 r., kiedy to car wydał ukaz tolerancyjny (Rosyjski Zbiór Praw, poz. 1728), na podstawie którego nastąpiło faktyczne uznanie Badaczy Pisma Świętego. 31 Października 1916 roku umiera Charles Taze Russell, chwila jego śmierci nie jest znana polskim braciom, o tym fakcie dowiadują się dopiero w roku 1918, a więc dwa lata po jego śmierci. Z chwilą, gdy Rutherford umocnił swe stanowisko jako prezes Badaczy, przestał się liczyć z zasadami ustanowionymi przez Russella. Nie trudno jest ustalić, że pod przywództwem Rutherforda wzniesiono klerykalną "wieżę Babel", wytworzono chaos i w skuteczny sposób podzielono niegdyś jednolity Ruch Badaczy Pisma Świętego. Spójny Ruch Badacki zapoczątkowany przez Russella, został zamieniony na scentralizowaną instytucję. Ten fakt wywołał falę buntu i podziału w Stanach, która w Polsce nasiliła się ok. roku 1920. Rok 1920 można uznać za datę wypowiedzenia przez polskich Badaczy posłuszeństwa i lojalności wobec Prezesa Rutherforda i centrali w Brooklynie, która tym samym straciła prawną kontrole nad Polskim Zborem Badaczy Pisma Świętego (tak zwana Grupa I). Do rozwijającego się Zboru w Warszawie dotarli w 1920 roku delegowani przez centralę ze Stanów Zjednoczonych bracia: W. Kołomyjski i Czesław Kasprzykowski. Kasprzykowski mimo trudności jakie wyniknęły na arenie politycznej Polski (wojna z Rosją), w 1920 roku doprowadził do zarejestrowania Badaczy Pisma Świętego - Grupa II. Znaleźli się w niej ludzie wierni Towarzystwu Strażnica i temu co nauczał Russell. Rozłam uwidocznił się bardzo mocno od roku 1924, kiedy to z 300 osobowego zboru warszawskiego lojalność wobec Brooklynu okazało tylko 30 osób. W Łodzi ze 150 osób pozostało 9. Badacze przeszli kryzys. Doprowadził on do oderwania się kilku niezależnych grup, które nie uznały wybranego w 1917 r. prezesa Towarzystwa Josepha Franklina Rutherforda. Powstało wtedy między innymi: Zrzeszenie Wolnych Badaczy Pisma Świętego (obecnie siedziba w Krakowie), Stowarzyszenie Badaczy Pisma Świętego (obecnie siedziba w Bydgoszczy), Świecki Ruch Misyjny „EPIFANIA” (obecnie siedziba Nowy Dwór Mazowiecki. Warto dodać, że zbory w Polsce miały pełną autonomiczność i same decydowały o swojej przynależności, która wynikała ze skuteczności agitacji, jaką przeprowadzały poszczególne frakcję. Doprowadziło to do sytuacji, w wyniku której grupa wierna Towarzystwu Strażnica i Prezesowi Rutherfordowi nie miała w Polsce prawnego oparcia. Czesław Kasprzykowski tak pokierował sprawami, że w rękach opozycjonistów znalazło się wszystko i doprowadził do przejęcia władzy prawnej nad całą korporacją, grając na nosie Rutherfordowi i chwała MU za to. Z tego wynika, że Czesław Kasprzykowski był pierwszym polskim odstępcą, który w jawny sposób wymówił posłuszeństwo Rutherfordowi. Zobaczmy, co sam Rocznik SJ 1994 mówi o tej sprawie. Po odciągnięciu sporej liczby braci opozycjonistom udało się nawet przejąć nadzór nad korporacją prawną usługującą wówczas braciom w Polsce. Przyczyniło się to między innymi do utraty sali, w której zgromadzał się zbór warszawski. Tu Kasprzykowski przechytrzył wszystkich, otrzymał stosowne pełnomocnictwa prawne i działał skutecznie. I dalej: Brata Kasprzykowskiego na prośbę braci warszawskich Towarzystwo zostawiło w kraju jako swego przedstawiciela. Wykazał on dużo inicjatywy; doprowadził na przykład do zarejestrowania Stowarzyszenia Badaczy Pisma Świętego — Grupa II. Znaleźli się w niej bracia w dalszym ciągu lojalnie współpracujący z Towarzystwem, przy czym przejęła ona zadania dawnej korporacji, opanowanej przez opozycjonistów. Legalizacja ta umożliwiła organizowanie wykładów na jeszcze większą skalę. W pewnym okresie, jak na to wskazuje sprawozdanie za rok 1921, przychodziło na nie do 700 osób. Znaleziono też lokal na urządzenie własnej, nowej sali. Po wyremontowaniu mogła ona pomieścić ponad 400 osób. Czesław Kasprzykowski okazał się swoistym "koniem trojańskim". No i zrobiła się niezła heca. Po pewnym czasie grupa ta zupełnie legalnie przeszła do opozycji wymawiając posłuszeństwo Rutherfordowi, tym samym warszawska Centrala Badaczy Pisma Świętego znalazła się w rękach opozycjonistów (czytaj Odstępców), a sam Kasprzykowski popadł w niełaskę i spadły na niego gromy. Ale co zrobił, to zrobił. O tych działaniach Kasprzykowskiego czytamy w Roczniku: Dla C. Kasprzykowskiego, który po pierwszej wojnie światowej tyle dobrego zrobił dla braci, niestety pycha stała się później przeszkodą w kroczeniu drogą prawdy. Unosząc się wygórowaną ambicją, początkowo tylko odrzucał udzielane mu rady, z czasem jednak przeobraził się w jawnego przeciwnika swoich dawnych przyjaciół. A gdy Strażnica zaczęła kłaść coraz większy nacisk na obowiązującą każdego powinność głoszenia dobrej nowiny, przyłączyli się do niego inni, którzy woleli się ograniczyć do słuchania. Po tamtych przełomowych chwilach działalność prowadzoną pod przewodnictwem „sługi wiernego i roztropnego” trzeba było rozpoczynać niemal od podstaw Nasi bracia dalej współpracujący z Towarzystwem Strażnica nie dysponowali w tym niełatwym okresie korporacją posiadającą osobowość prawną, co utrudniało urządzanie odczytów publicznych, a tym bardziej organizowanie zjazdów. Pierwotna korporacja podlegała opozycji, a odstępcy skupieni wokół Kasprzykowskiego występowali jako Stowarzyszenie Badaczy Pisma Świętego — Grupa II. Władze nie chciały nic słyszeć o trzeciej grupie. To była bezpośrednia przyczyna, dla której „lojalni” nie mieli racji bytu w Warszawie, stąd „stolicę” przeniesiono do Łodzi. Dalsze losy Łódzkiej Centrali tu Rocznik tak o tym wspomina: Ta sytuacja bardzo zdenerwowała Rutherforda, który postanowił dokonać przywrócenia pierwotnej pozycji jaka mieli Badacze Pisma Świętego w Polsce, pod zarządem Rassella. W tym czasie na scenę wkracza Wilhelm Scheider. W Warszawie powstała sytuacja, w której trudno było oczekiwać szybkiej normalizacji. Wydelegowany do Polski brat Wnorowski, zmęczony takim stanem rzeczy, mniej więcej po roku wrócił do Ameryki. Do kierowania biurem warszawskim powołany został brat Szwed; w następnym roku zastąpił go Wacław Narodowicz. W roku 1927 przybył do Polski inny delegat Towarzystwa, brat Ludwik Kuźma. Wracał jednak do Ameryki z przeświadczeniem, że potrzebna jest sprawniejsza łączność z głównym biurem Towarzystwa. Brat Paul Balzereit, wydelegowany z niemieckiego Biura Oddziału, starał się znaleźć w Polsce kogoś, kto objąłby po Narodowiczu placówkę w Warszawie i we współpracy z biurem w Magdeburgu troszczył się o sług Jehowy w całym kraju. Zbór łódzki przodował wówczas w działalności, toteż Balzereit zapytał brata Scheidera, czy się podejmie tego zadania. Będąc człowiekiem pokornym, ze swej strony zaproponował on Edwarda Rüdigera, tłumacza Złotego Wieku. Brat ów potem istotnie pełnił te obowiązki przez blisko rok. Wskutek trudności paszportowych bracia z Niemiec stracili możność przyjeżdżania do Polski celem udzielania pomocy. Bezpośrednią opiekę nad działalnością teokratyczną na tym terenie przejęło środkowoeuropejskie biuro Towarzystwa w Bernie, w Szwajcarii. Stamtąd też przyjechał w roku 1928 Martin Harbeck, aby jeszcze raz poszukać kogoś, kto by się nadawał do usługiwania w charakterze nadzorcy dzieła w kraju. Ponownie zapytany, brat Scheider tym razem przyjął ten przydział pracy. Tu należy zadać pytanie kim był L. W. Scheider, przebiegłym graczem czy zbawcą? Myślę że jednym i drugim, okazał się czarnym koniem, którego namaścił Rutherford. Rutherfordowi zależało na odzyskaniu wpływu na polskich Braci i zostawił Scheiderowi zupełnie wolną rękę w sprawach organizacyjnych. Pamiętajmy, że Kasprzykowski ograł wszystkich i ideologicznie poprawna grupa nie miała nic, należało wszystko budować od początku. 1928 roku Scheider zastał mianowany "Nadzorcą Dzieła" w Polsce. Z pewnością nie dysponował wielkimi środkami, bo właściwie tych środków nie było. Był Nadzorcą "małej grupki" wiernych zasadom Rutherforda. Scheider rozpoczyna kampanie agitacyjną, która owocuje tym, że wiele Zborów będących w opozycji (czytaj wiernych zasadom Russella) przyłącza się do niego. Po przeniesieniu Centrali do Łodzi, nadszedł dla "Zjednoczenia" bardzo wzmożony okres pracy. Struktury były zorganizowane, teraz należało przygotować zaplecze. Nie jest wiadome jakich forteli użył, aby odzyskać kontrolę nad I Grupą, która wypowiedziała lojalność wobec Brooklynu, i jakie instrumenty prawne otrzymał od brata Całki. Rocznik ŚJ 1994 tak o tym pisze: Ale Jehowa wysłuchał modlitwy swoich lojalnych sług i pokazał rozwiązanie. Żył jeszcze w Warszawie skromny człowiek nazwiskiem Całka, który poznał prawdę przed pierwszą wojną światową i był wtedy zgłoszony u władz. Dzięki temu miał prawo do występowania jako reprezentant pierwszej grupy Badaczy Pisma Świętego. Kiedyś zachwiał się duchowo, niemniej w krytycznym momencie z własnej inicjatywy nawiązał znowu kontakt ze zborem. Zgodził się też przekazać swoje pełnomocnictwa na ręce brata W. Scheidera. Oznaczało to dla braci niemały postęp w zakresie ‛obrony i prawnego umocnienia dobrej nowiny’ Jednak działania Scheidera były skuteczne, jak wynika z dokumentu złożonego w Łódzkim Starostwie Grodzkim, Wydział Bezpieczeństwa Publicznego w dniu 13 Stycznia 1931 Scheider, był już Przewodniczącym Stowarzyszenia Badaczy PŚ. Tym samym odzyskał pełna prawną kontrole nad Stowarzyszeniem. 6 kwietnia 1931, najliczniejsza grupa Badaczy Pisma Świętego, związana z Towarzystwem „Strażnica”, przyjęła nazwę, „Zjednoczenie Badaczy Pisma Świętego” z siedzibą w Łodzi, znanych po II wojnie światowej jako Świadkowie Jehowy (w Polsce do 1950 roku występowali pod nazwą Badacze Pisma Świętego). Walne Zgromadzenie wybrało L. W. Scheidera na przewodniczącego "Zjednoczenia Badaczy PŚ". Scheider pełnił tą funkcję nieprzerwanie do chwili śmierci w 1971 roku. Przyjęty wtedy statut zawierał wszystkie elementy demokratyczne niezbędne do autonomicznego funkcjonowania zborów. Podpisało go 71 akcjonariuszy, przedstawicieli poszczególnych zborów, to był niekwestionowany sukces Scheidera. Takie przedsięwzięcie uspokoiło strukturę organizacyjną zborów, które były już zmęczone całą ta sytuacją poszukiwania prawdy i chciały spokojnie przeczekać. Nowa nazwa Związku i logiczny statut, był tego gwarantem. Chociaż nie wiemy, jakich argumentów użył Scheider w stosunku do Zborów, które starał się pozyskać dla swojej sprawy, to wiemy, czego zrobić na pewno nie mógł, czyli nie mógł wykazać ograniczenia autonomiczności pozyskanych zborów. Zapis w statucie o jakichkolwiek związkach prawnych z Brooklynem skazałby to przedsięwzięcie na niepowodzenie. Tym razem postawiono na właściwego „konia” i Scheider okazał się nie tylko zbawcą ale też umiejętnym organizatorem, dokonując pewnej manipulacji prawnej, odzyskał prawne umocowanie jakie Badacze Pisma Świętego mieli w Polsce 1910 roku. Dowodzi tego również poniższy zapis w reskrypcie Sekty z 1932 roku: Sprawozdanie Starosta Powiatu Wieluńskiego do Urzędu Wojewódzkiego z dnia 7 stycznia 1932r. Pnk.15 reskr. SEKTY: W roku 1931 powstało w Wieluniu Stowarzyszenie Badaczy Pisma Św. Liczy ono dotychczas kilku członków. działalność jego sprowadza się do odprawiania wspólnych modłów i kolportowania książek i broszur propagujących sektę. Warto tu przytoczyć fakt, że w tym samym roku, bo 26 Lipca 1931 roku, na konwencji w Columbus, Josepha Franklina Rutherforda przedstawił nową rezolucję pt. „Nowe Imię” stwierdzając, że „Pragniemy, by nas znano pod tym imieniem i nazywano nim, a mianowicie, staliśmy się: „Świadkami Jehowy”. Przyjęcie nazwy „Świadkowie Jehowy” w Ameryce, pewnie nie miało żadnego wpływu na nazwę polskiej grupy Badaczy Pisma Świętego, uznano pewnie ją za wewnętrzna sprawę i nadal używano nazwy zgłoszonej do statutu. |
Wyświetleń: 1938 | |